"Nacje i narody są w dużym stopniu swoją własną legendą, którą same tworzą. Jeżeli opowiadają historie, które są kłamliwe, to w przyszłości poniosą konsekwencje swoich kłamstw. Jeżeli opowiadają samym sobie historie, które zmierzają się z własną prawdą, uwolnią swoją historię pozwalając jej rozkwitnąć w przyszłości."

Ben Okri, A Way of Being Free [Sposób na bycie wolnym]


Wynalazek tworzyw sztucznych przyniósł nową wizję demokracji. Plastik pozwolił człowiekowi przełamać ograniczenia przyrody, związane z zamkniętą listą surowców i rzadkim występowaniem części z nich, stwarzając jednocześnie nowy wymiar materialny i kulturowy. Nowa elastyczność wytyczyła na nowo granice społeczne, a pojawienie się na rynku uniwersalnych tworzyw syntetycznych pozwoliło zaprosić do stołu konsumpcji szersze masy. Redefiniując w nowej substancji najstarsze ludzkie artefakty, jak też umożliwiając pojawienie się całej armii tych najnowszych – przedmiotów jednorazowego użytku, telefonów komórkowych, wydruków 3D – plastik stał się materiałem teraźniejszości i przyszłości.

Słowo „plastik” jest wieloznaczne. Istnieją bowiem dziesiątki tysięcy rodzajów tworzyw sztucznych. Ich atutami są funkcjonalność, trwałość i tania obfitość. Dziś aż nazbyt dobrze widać, że cechuje je powszechność i nieśmiertelność. Jednak produkcja tworzyw sztucznych to tylko niewielka część przemysłu naftowego. Wykorzystuje jedynie mały procent zużywanych przez nas paliw kopalnych. Natomiast niszczące skutki opartego na nich przemysłu zauważyliśmy dopiero po ponad stu latach od początków konsumpcji ropy na dużą skalę (pamiętamy kryzys naftowy w latach 70., wojny w Zatoce Perskiej, czy eksplozję platformy wiertniczej Deepwater Horizon w Zatoce Meksykańskiej w roku 2010). Mimo to statystyki dotyczące plastiku nigdy nie były gorsze niż dziś. Wszechobecność tworzyw sztucznych w naszym życiu ufundowana jest na głębokiej i trwałej relacji – uzależniliśmy się od nich, a raczej od wygody i bezpieczeństwa, jakie zdają się oferować. Bronimy się przy tym przed świadomością coraz bardziej alarmujących kosztów ekologicznych, nie kierujemy się globalną troską. Ropa stała się widoczna, publiczna i politycznie obciążona dokładnie wtedy, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że jej zasoby szybko się kurczą.

Nasza spóźnione przebudzenie na planecie plastiku pokazuje, że wprowadzenie go na masową skalę nie było przemyślaną decyzją, zwłaszcza w kontekście tego, co zrobiliśmy i robimy ze wszystkimi jednorazowymi przedmiotami u kresu ich użyteczności. Śmieci funkcjonują jako ściółka, detrytus w oceanie, zalegają na niezliczonych wysypiskach. W odróżnieniu od większości tradycyjnych materiałów, tworzywa sztuczne nie rozpuszczają się, nie gniją ani nie rdzewieją, nie „umierają”, przynajmniej nie w „antropocentrycznym” przedziale czasowym. Plastik to coś na kształt zombie, które upiornie żywotne nawiedza nas po swojej „śmierci”. Długie łańcuchy polimerowe, powstałe z kopalnych organicznych szczątków, mają trwałość geologicznego eksponatu. Ludzie mogliby zniknąć z powierzchni Ziemi choćby jutro, ale wiele tworzyw sztucznych, które sami stworzyli, przetrwa wieki.

Ustawianie ludzi przeciwko naturze i lokowanie ich poza (ponad?) społecznością Ziemi jest zatem myślową skamieliną, przestarzałym dziedzictwem kapitalistycznego patriarchatu, a to właśnie on przyniósł nam przemysł oparty na paliwach kopalnych i kolonializm, a obecnie nakłada na społeczności przymus wzrostu gospodarczego. Jeśli nasz gatunek ma przetrwać, musimy ponownie stać się częścią społeczności Ziemi. Musimy rozbudzić nie tylko nasze, jako obywateli planety, poczucie prawa do sprawiedliwego podziału jej bogactw, ale też świadomość obowiązków wobec niej. W tym celu musimy zrewidować nasze koncepcje wartości, wzrostu i dobrobytu, a także zmienić kryteria oceny technologii tak, aby uwzględniać ich wpływ na Ziemię i społeczeństwo.

Podstawowym zadaniem w dłuższej perspektywie powinna być budowa powszechnej świadomości obecności plastiku i jego wpływu na środowisko. Większość narracji wskazujących na antagonizm pomiędzy naturą a kulturą uwikłana jest w gospodarkę kapitalistyczną i sprzyja utrzymaniu obecnego status quo. W kulturze zachodniej natura jest wciąż przedstawiana jako „zaginiony świat”, czy wręcz „raj utracony”. Nasze doświadczenie natury naznaczone jest wizją retro. Żyjemy w świecie kosmetyki petrochemicznej, mikroprocesorów i odzieży syntetycznej, a za nasze myślenie odpowiadają wciąż idee ukształtowane u progu nowoczesności. Współczesne obrazy środowiska rodzą się w centrach handlowych, na lotniskach i stronach internetowych. Jeśli gdzieś pozostała natura rzeczywiście „dzika”, nietknięta przez ludzi, to być może na dnach oceanu czy biegunie południowym. Dziś jedna osoba produkuje średnio ponad sto kilogramów plastikowych odpadów rocznie, oczywiście w różnych krajach i grupach społecznych wskaźnik ten znacznie się różni, ale globalnie rzecz biorąc mamy do czynienia z działalnością na niewyobrażalną skalę. W związku z tym opozycja kultura/natura powinna zostać zastąpiona myśleniem biocentrycznym, sugerującym zrównanie praw natury z prawami człowieka. W tym celu nie wystarczy jednak rzucić wyzwanie dominującej narracji, nawet jeśli jest przestarzała i zdyskredytowana. Zmiana wymaga powszechnej mobilizacji, a także wypracowania nowej opowieści, zorientowanej na fakty, ale i przemawiającej do wyobraźni ludzi reprezentujących różne stanowiska polityczne. Plastik jest realnym wyzwaniem, ale też znakomitym pretekstem do stworzenia nowych, niekatastroficznych narracji, które pozwolą kolejnym pokoleniom żyć w większej harmonii z naturą. Dlatego też eseiści i ekspertki, dziennikarki i komentatorzy – bez względu na stopień niezależności i siły przebicia – mogą odegrać istotną rolę w inicjowaniu zmiany nastawienia wobec tworzyw sztucznych. W końcu to ci ludzie legitymizują lub kwestionują władzę, odkrywają jej słabości i proponują alternatywy, wychodzą poza strategie uwiarygodniania stanu obecnego.

Wiemy, że marzenia o rajskiej obfitości często przynosiły przeciwne skutki, by przywołać dzieje nadmiernego stosowania pestycydów, herbicydów i antybiotyków. Nie będziemy przerzucać w nieskończoność problemu do „globalnego gdzie indziej”, w miejsce, w którym toksyczność gromadzi się w niespotykanym dotąd tempie kosztem ubogich mieszkańców, poddanych kolonizatorskim praktykom. Takie pseudorozwiązanie wzmaga tylko kryzys migracyjny, w którym pozbawiony szans przez katastrofy ekologiczne i zanieczyszczenia „wyklęty lud ziemi” wędruje, by znaleźć godne życie w „pierwszym świecie”. Żyć etycznie oznacza dziś także znajdowanie kreatywnych strategii radzenia sobie z toksycznością – zaakceptowanie jej jako nowej, alternatywnej przyszłości. Trzeba wypracować sposób funkcjonowania w katastroficznym kapitalizmie, opierając się polityce, rządom i korporacjom, które chciałyby sprawować nieustanną kontrolę nad naszym życiem. Kto opowiada historię, może zmienić świat.

W tym numerze „Obiegu” przyglądamy się zmianom funkcji i wartości tworzyw sztucznych. Interesuje nas polityka i estetyka plastiku oraz w jaki sposób wpływa na nasze zdrowie i środowisko. Chcemy spojrzeć na plastik jak na problem moralny, ale i pragmatyczne wyzwanie przyszłości: jak doprowadzić do degradacji astronomicznej liczby jednorazowych opakowań z materiału o trwałości przekraczającej skalę naszej egzystencji. Patrząc na życie po życiu produktów jednorazowego użytku coraz trudniej uwierzyć, że plastyfikacja będzie toczyć się w tym tempie w nieskończoność i że świat przyrodniczy długo zniesie nieustanne „ulepszanie natury”. Czy uda się wymyślić cudowny sposób na pozbycie się odpadów? Czy można nawiązać ponowną relację z tworzywami sztucznymi w sposób bezpieczniejszy dla nas i przyszłych pokoleń, a także bardziej zrównoważony środowiskowo? Czy istnieje dla pokrytej plastikiem planety inna przyszłość niż tak chętnie wieszczona przez media ekologiczna apokalipsa?

Pojęcie plastiku zdaje się być jednym z kluczy do zrozumienia współczesności, to także pojemna metafora dzisiejszych prądów kulturowych i tendencji ekonomicznych. Świadomi rozciągłości tematycznej łączymy w tym numerze historie dotyczące plastycznej wartości gospodarczej oraz destrukcyjnej plastyczności. Wątki te w swobodny sposób odnoszą się do myśli filozofki Catherine Malabou i ekonomistki Mariany Mazzucato. Stanowisko Malabou pozwala zrozumieć czas biologiczny i kwestię katastrofy ekologicznej w kontekście neuroplastyczności mózgu. Zdaniem Malabou nasza podmiotowość jest plastyczna i trzeba ją skonfrontować z tym ryzykiem utraty siebie, która nie jest śmiercią. Pisząc o ludziach dotkniętych udarem, wciąż żyjących, lecz w swej tożsamości głęboko zmienionych, zauważa, że w ich twarzach nie ma nic strasznego ani spektakularnego, żadnej piorunującej, przywołującej grozę mitów czy horrorów metamorfozy. Poza pewną dojmującą obojętnością, są wciąż tacy sami jak kiedyś. Być może w ten sam sposób dokonuje się katastrofa na skale planetarną – choć wiele zdaje się przypominać świat jaki znaliśmy jeszcze wczoraj, tożsamość świata uległa cichemu kataklizmowi i nic już nie będzie takie samo.

Z kolei perspektywa Mazzucato odnosi się do kluczowego pytania o zmianę naszego systemu gospodarczego i o to, kto tworzy wartość ekonomiczną i symboliczną, a kto je niszczy. Mazzucato proponuje zmianę, musimy wyjść poza schemat naprawiania pojedynczych problemów i opracować formuły, które pozwolą nam kształtować nowy typ gospodarki: taki, który będzie działał dla dobra wspólnego. Zmiana musi być dogłębna. Nie wystarczy przedefiniować strukturę PKB, aby poprawić wskaźniki jakości życia. Nie rozwiążemy w ten sposób problemu nieodpłatnej pracy, nie wzrośnie od tego poziom szczęścia. Nie wystarczy również opodatkować bogactwa. Chociaż działania te są ważne same w sobie, nie odnoszą się do największego wyzwania: zdefiniowania zbiorowego wkładu w tworzenie dobrobytu, tak aby kreowanie wartości w jak najmniejszym stopniu wiązało się z wydobyciem surowców. Pomysł, że cena determinuje wartość, a rynki są najlepsze w ustalaniu cen, prowadzi do rozmaitych nikczemnych konsekwencji.

Plastik, hybrydyczna substancja, wyprodukowany z postorganicznej ropy synonim syntetyczności i nienaturalności, znakomicie spaja wiele wątków: ekologii, ekonomii, relacji między rzeczywistością ludzką i nie-ludzką, a nawet – w swej niemal nieśmiertelności – metafizyki. Przemyślenie kwestii plastiku z wielu perspektyw pozwoli, jak wierzymy, uniknąć choć niektórych zagrożeń. Pogodzeni z tym, że łatwo nie wycofamy go z obiegu, zmagamy się z nim na naszych łamach.

Czytaj dalej >>


*Zdjęcie w tle: Bianca Basan, 2018. Dzięki uprzemości artystki.

Koncepcja numeru: Jarosław Lubiak, Krzysztof Gutfrański

Szczególne podziękowania dla Nicolety Moise za przygotowanie oprawy graficznej numeru.

Pozostało 80% tekstu